To jest, jak tytuł wskazuje, blog książkowy. Jednak NIE jest to blog z recenzjami. Nie umiem pisać recenzji. Nie znam się na książkach. Internet nie potrzebuje kolejnych słabych czy nawet przeciętnych recenzji - jest tego wystarczająco dużo (są też dobre, bardzo dobre i wręcz znakomite, żeby sprawa była jasna; gdybym potępiała zjawisko blogów książkowych, nie zakładałabym takiego). Po prostu lubię czytać, czytam dość dużo i chcę się czasem strzępkiem tej przyjemności podzielić - cytatem, luźną okołoksiążową refleksją, znalezionym ciekawym linkiem, ładnym (albo mniej ładnym, jeżeli to będzie zdjęcie zrobione przez mnie) obrazkiem "w temacie"...
Ale jest jeszcze drugi cel istnienia tego bloga, dla mnie znacznie ważniejszy od pierwszego, dla czytelników - w zasadzie bez znaczenia, jednak chcę tu o nim powiedzieć, bo może to wyjaśnić pewne sprawy związane z formą notek czy ze zmienną zapewne regularnością pisania. Otóż - "Śpiący Kot" (pozwólcie, że taką skróconą nazwą będę się posługiwać) jest elementem mojej pracy nad sobą i walki z pewnymi problemami. Był czas, kiedy lubiłam pisać i wychodziło mi to... może nie rewelacyjnie, ale względnie poprawnie i dawało dużą radość. Potem jednak, w zasadzie bez powodu, zaczęła narastać jakaś blokada. Bardzo boję się pisać, zwłaszcza coś, co nie jest suchym relacjonowaniem faktów, a czymś opartym na moich przemyśleniach czy opiniach. Ten blog, podobnie jak moja aktywność na forach, jest próbą przełamania tych barier, a przynajmniej niedopuszczenia do ich dalszego rozrostu.
Ten tekst jest już pewnym moim małym sukcesem - to jedna z najdłuższych rzeczy, jakie ostatnio napisałam. Postaram się w samych notkach nie zanudzać tym, co już tutaj powiedziałam, ale czasem, kiedy będzie to konieczne, będę musiała się do tego odnieść.
Zapraszam do przeglądania bloga, życzę dobrej zabawy. Jeżeli ktoś zechce zostawić jakiś ślad swojej wizyty (pozytywny albo negatywny, ale proszę, bez nachalnej reklamy) - będzie mi bardzo miło.
Procello, wiem chyba, o czym piszesz, jeśli chodzi o tę blokadę. O książkach jeszcze jakoś mi idzie, ale ostatnio doszłam do wniosku, że nie potrafię już pisać tak jak kiedyś o tym co widzę, co mnie cieszy, budzi jakąś refleksję. Dawniej cały czas opisywałam jakieś małe radości (albo i smutki), założyłam nawet w tym celu specjalnego bloga, ale teraz – jakby mnie coś przyblokowało. Wszystko co napiszę wydaje mi się głupie i bez sensu. Może to kiedyś przejdzie. Trzymam kciuki za Ciebie i Twoją terapię! Mam nadzieję, że będzie miała zbawienne skutki i niedługo znów rozwiniesz skrzydła.
OdpowiedzUsuńDzięki! Na razie jedną dłuższą notkę udało mi się wrzucić, dwie mam prawie gotowe w brudnopisie - więc może będzie lepiej :)
OdpowiedzUsuńCzekam w takim razie na te tajemnicze dwie z brudnopisu :)
UsuńJa też nie umiałem pisać recenzji, ale.... kiedyś trzeba spróbować. Teraz uważam, że każdej książce, która mi się podobała należy się recenzja :)
OdpowiedzUsuńDlaczego "trzeba"? Mnie w tej chwili (post jest sprzed ponad półtora roku temu, trochę się od tamtego czasu u mnie pozmieniało!) w ogóle na pisaniu recenzji nie zależy, wolę inny, luźniejszy model bloga :)
Usuń