poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Poniedziałowa kołysanka

Dzień Blogera

Podobno to dzisiaj :) Nie wiedziałam, ale wszędzie widzę takie notki. W takim razie życzę sobie i Wam wszystkim, żebyśmy dalej pisali szczerze, żebyśmy się nie dali kupić i ujednolicić, tylko pozostali tym, czym blogosfera być powinna - no i oczywiście przy okazji mieli z tego masę frajdy :) A teraz idę sobie, w ramach świętowania, upalić kawał chałwy :)

Twitterowe podsumowanie tygodnia 11-12

Tym razem z dwóch tygodni, bo w ostatnim czasie byłam odrobinę mniej aktywna Twitterowo.

Sexwitch - nowy muzyczny projekt Natashy Khan z Bat For Lashes
O kotach w literaturze fantastycznej - pominięcie Greebo to skandal, ale i tak można rzucić okiem.
O spoilerach i istocie recenzji - dyskusja o recenzji "The Sheperd's Crown" Pratchetta napisanej przez A.S. Byatt.
Pożegnanie Olivera Sacksa i Wesa Cravena.
Przerażająca notka z slwstr.net 

Reszta na https://twitter.com/kotnaksiazce

czwartek, 27 sierpnia 2015

Wizualna bajka na dobranoc 19

Lud Castle

Książki, na które czekam 2

Niedawno pisałam o wrześniowych (i późnosierpniowych) zapowiedziach, na które czekam, uwzględniłam jednak tylko książki ukazujące się u nas. Dziś chciałabym rzucić okiem na kilka obiecujących wrześniowych anglojęzycznych propozycji. Zaznaczam, że przegląd jest całkowicie subiektywny.

Fear is a universal human experience, but do we really understand it? If we’re so terrified of monsters and serial killers, why do we flock to the theaters to see them? Why do people avoid thinking about death, but jump out of planes and swim with sharks? For Kerr, there was only one way to find out.
In this eye-opening, adventurous book, she takes us on a tour of the world’s scariest experiences: into an abandoned prison long after dark, hanging by a cord from the highest tower in the Western hemisphere, and deep into Japan’s mysterious “suicide forest.” She even goes on a ghost hunt with a group of paranormal adventurers. Along the way, Kerr shows us the surprising science from the newest studies of fear—what it means, how it works, and what it can do for us. Full of entertaining science and the thrills of a good ghost story, this book will make you think, laugh—and scream.
Brzmi nieźle! Strach - i fascynacja strachem - to tematy bardzo dla mnie interesujące. Ksiażkę zdecydowanie wciągam na listę rzeczy do obowiązkowego przeczytania, niezależnie od tego, czy ukaże się Polsce, czy nie. Premiera - 28.09.

A bracingly honest exploration of why there are still so few women in the hard sciences, mathematics, engineering, and computer science
In 2005, when Lawrence Summers, then president of Harvard, asked why so few women achieve tenured positions in the hard sciences, Eileen Pollack set out to find the answer. In the 1970s, Pollack had excelled as one of Yale’s first two women to earn a bachelor of science degree in physics. But, isolated, lacking in confidence, and starved for encouragement, she abandoned her lifelong dream of becoming a theoretical physicist. Years later, she thought back on her experiences and wondered what had changed in the intervening decades, and what challenges remained. Based on six years of interviewing dozens of teachers and students and reviewing studies on gender bias, The Only Woman in the Room is an illuminating exploration of the cultural, social, psychological, and institutional barriers confronting women in the STEM disciplines. Pollack brings to light the struggles that women in the sciences are often hesitant to admit and provides hope that changing attitudes and behaviors can bring more women into fields in which they remain, to this day, seriously underrepresented.
Ważny i ciekawy temat. Premiera - 15.09.

Magic and mayhem collide with the British elite in this whimsical and sparkling debut.
At his wit’s end, Zacharias Wythe, freed slave, eminently proficient magician, and Sorcerer Royal of the Unnatural Philosophers—one of the most respected organizations throughout all of Britain—ventures to the border of Fairyland to discover why England’s magical stocks are drying up.
But when his adventure brings him in contact with a most unusual comrade, a woman with immense power and an unfathomable gift, he sets on a path which will alter the nature of sorcery in all of Britain—and the world at large…
Opis pachnie nieco książkami Susanny Clarke, co jest dla mnie bardzo zachęcające. Premiera - już pierwszego września!

This case was different from anything Vera had ever worked before. Two bodies, connected but not lying together. And nothing made her feel as alive as murder.
Life seems perfect in Valley Farm, a quiet community in Northumberland. Then a shocking discovery shatters the silence. The owners of a big country house have employed a house-sitter, a young ecologist named Patrick, to look after the place while they're away. But Patrick is found dead by the side of the lane into the valley - a beautiful, lonely place to die. 
DI Vera Stanhope arrives on the scene, with her detectives Holly and Joe. When they look round the attic of the big house - where Patrick has a flat - she finds the body of a second man. All the two victims have in common is a fascination with moths - catching these beautiful, rare creatures. 
The three couples who live in the Valley Farm development have secrets too: Annie and Sam's daughter is due to be released from prison any day; Nigel watches, silently, every day, from his window. As Vera is drawn into the claustrophobic world of this increasingly strange community, she realizes that there may be deadly secrets trapped here... 
Nowa Vera zawsze cieszy, to jedna z moich ulubionych serii kryminalnych! Akurat w tym przypadku będę raczej czekać na polskie wydanie, jako że nie ja jedna w domu to czytam, ale i tak wiadomość warto odnotować. Premiera - 10.09.

Ewentualne zmiany daty publikacji to wina wydawców, nie moja, więc to do nich proszę udawać się z pretensjami ;)

środa, 26 sierpnia 2015

Co nam będzie grało tej jesieni (1)?

Już czwartego września premiera nowej płyty Amorphis. Jak się zapowiada? Całkiem sympatycznie, choć bez wielkich rewelacji. I bez rewolucji, na razie wygląda na to, że dostaniemy to, czego można się było spodziewać. Czekam bez większych obaw, ale i bez specjalnego podniecenia.



To mnie z kolei rozczarowało:



Pierwszy album Avatarium był naprawdę bardzo dobry. To jest jakieś takie bez wyrazu, bez klimatu, BEZ DOOMU! Nie żebym uważała doomowość za wyznacznik jakości, ale to przecież projekt muzyków Candlemass... Przez szacunek dla dotychczasowej twórczości członków zespołu dam całej płycie (premiera 23.10.) szansę, bo może to tylko kwestia wyboru najbardziej "przebojowego" kawałka do promocji, ale czarno to widzę.

Na koniec to, co najlepsze.

Grupę Ahab jakoś tak... zawsze kojarzyłam, kiedyś nawet sprawdziłam jedną czy drugą płytę, ale z jakiegoś powodu nigdy nigdy nie awansowali do grona zespołów regularnie przeze mnie słuchanych. Muszę to zmienić i przyjrzeć im się uważniej. Jest dobrze, ciężko, potężnie, dołująco. Nowa płyta - już za kilka dni.



No i My Dying Bride. Na ich nowe rzeczy czekam zawsze z dużą niecierpliwością, to ważny dla mnie zespół. Przy pierwszym przesłuchaniu "And My Father Left Forever" miałam pewne wątpliwości, ale po kolejnych odtworzeniach minęły - i chwyciło, oj, chwyciło. Pełna nowa płyta 18.09. i mam nadzieję, że będzie dobrze.



c.d.n.

wtorek, 25 sierpnia 2015

Wizualna bajka na dobranoc 18

Uciekł mi jeden post z tej serii - ustawienie sobie automatycznej publikacji jest wygodne, ale czasem za bardzo usypia czujność i łatwo przegapić moment, kiedy zapasy się kończą ;)

A Hubble Cosmic Couple

O seriach - cz. 1

Parę dni temu napisałam pierwszą notkę o moich ulubionych - i zbieranych przeze mnie - seriach wydawniczych. Dziś, zgodnie z obietnicą, zacznę (bo w jednym poście pięciu czy sześciu serii nie zmieszczę, byłby upiornie długi) nieco bardziej szczegółową opowieść i troszkę się pochwalę tym, co już udało mi się zebrać.

Zacznijmy od trochę starszych rzeczy: Biografie Sławnych Ludzi, czyli "marmurkowa seria" PIW-u. Zachwyca mnie to, że przez ok. 40 lat (!) zachowana została jej szata graficzna, z małymi tylko zmianami (rezygnacja z obwolut i, bardziej irytujące, pewne niekonsekwencje w sposobie umieszczenia tytułu na grzbiecie - ale to w sumie drobiazgi). Świetnie to wygląda na półce, kiedy obok siebie stoją tomy noszące ślady upływu czasu i błyszczące nowością - ale ewidentnie należące do jednej serii.

Zbieranie tej serii zaczęło się dla mnie od dwóch "książek zastanych", który były w domu jeszcze zanim sama zaczęłam budować swoje zbiory - jedna z nich, biografia Henryka VIII, zapewne jeszcze przed moim urodzeniem, druga, o Lincolnie, w roku 1991 (nawet znam dokładną datę, bo jest z dedykacją), a więc w czasie, kiedy już namiętnie czytałam, ale jednak jeszcze nie takie rzeczy. Sama zaczęłam szukać tych książek koło roku 2000, ale początkowo wypożyczałam je z biblioteki, od kilku lat jednak zbieram bardziej na poważnie. Mam obecnie czterdzieści pozycji. Wygląda to tak (wyjęte z półki, żebym mogła je objąć jednym kadrem; teraz muszę je poukładać z powrotem - patrzcie, jak się dla Was poświęcam ;)):


Sporo, ale i do zebrania zostało niemało, bo seria liczy sobie grubo ponad sto tomów. Kilka, na które obecnie poluję najbardziej, to:
Pozostańmy przy Państwowym Instytucie Wydawniczym i rzućmy okiem na kolejną zbieraną przeze mnie serię - Bibliotheca Mundi. Seria znacznie mniej obszerna, bo składająca się, na ile się orientuję, z szesnastu pozycji. Mam siedem - w tym wydaniu, bo cztery z brakujących książek mam w innych wersjach. To zawsze trochę problem. Z jednej strony fajnie mieć komplet serii, z drugiej - po co kupować nie coś nowego, a coś, co już jest na półce, tylko dlatego, że ma okładkę pasującą do innych? 

A mój zbiorek wygląda tak:


W następnym odcinku (gdzieś za tydzień) będzie trochę strasznie, bo zajmę się seriami z okolic grozy!

Książki wygrzebane - notka wstępna

W końcu udało mi się sprężyć, nie zapomnieć, pójść do sklepu i kupić kabelek do łączenia aparatu z komputerem, bo stary już się sypał, czasem działał, a czasem nie i ogólnie groził katastrofą. To oznacza, że będzie tu więcej obrazków ;) I że już na spokojnie mogę zabrać się za przenoszenie starych postów z "Książek wygrzebanych" na Śpiącego Kota.

Nie będę tego przenosić 1:1. To nie miałoby sensu. Ogólnie pomysł jest taki:
  • przenoszę tylko posty, które uważam za najciekawsze
  • wstawiam nowe zdjęcia - to konieczność, bo stare przepadły - ale też, tam, gdzie będzie to potrzebne albo kiedy będę miała na to ochotę, podszlifuję/rozwinę/skrócę lub w inny sposób zmienię opisy, starając się jednak zachować ich charakter
  • w jednym poście tutaj umieszczę co najmniej trzy wpisy (a jeżeli krótsze - nawet więcej) stamtąd
  • żeby nie zasypać Kota starym materiałem, proces publikowania przerobionych notek rozłożę w czasie - prawdopodobnie jedną na tydzień albo dziesięć dni; wszystkie jednak będą przygotowane w ciągu najbliższych dwóch tygodni i ustawione do automatycznej publikacji
  • publikowanie postów zacznie się pierwszego września
  • wszystkie te posty będą oznaczone tagiem "archiwum książek wygrzebanych", w odróżnieniu od nowych wpisów z tej serii, które też planuję zacząć tworzyć i które będą oznaczone jako "nowe książki wygrzebane"
  • kiedy skończę przenoszenie, prawdopodobnie usunę starą wersję "Książek Wygrzebanych"

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Poniedziałkowa kołysanka:

Teraz czytam - pierwsze zdanie:

Joe przepychał się przez tłum.
Ann Cleeves - Ulica milczenia (drugi tom też przeczytałam, ale pierwszego zdania nie będzie, bo nie przyjmuję podziału do wiadomości)

Wyspa -
smuga suchej ziemi w bagiennym trzęsawisku,
przystanek wspólnoty w morzu samotności.
Sara Lidman - Bagienne maliny

Kolejna w tym miesiącu "Książka nieoczywista". Zdjęcie jest jakie jest, ale znajdźcie w sieci przyzwoitą wersję okładki starszej, nieco zapomnianej książki... Skoro więc musi być marne, to niech będzie moje marne.


W roku 1527 wieśniak Sanxi Daguerre wraz ze swoją żoną, małym synkiem Martinem i bratem Pierre'em opuścili rodzinny majątek na francuskim terytorium Kraju Basków i przenieśli się do oddalonej o trzy tygodnie marszu wioski w hrabstwie Foix.
Natalie Zemon Davis - Powrót Martina Guerre'a

Pozycja z sierpniowego planu minimum.


niedziela, 23 sierpnia 2015

O poszukiwaniu książek

Zawsze zachęcam do tego, żeby poszukiwać ksiażek aktywnie, wychodzić poza to, co wręcz rzuca się na nas z półek czy innych blogów, nie poprzestawać na mocno promowanych nowościach i najbardziej oczywistych klasykach. Oczywiście klasyków trzeba znać, nowości trzeba śledzić, absolutnie nikogo nie namawiam do odrzucenia jednych czy drugich. Chodzi mi coś zupełnie innego: o zbadanie całego tego wielkiego świata książek, które nie należą do żadnej z tych grup.

Jak ja to robię? Jak szukam książek?

Po pierwsze: trzeba ryzykować. Bo tak naprawdę - to żadne ryzyko. Trzeba tylko sobie uświadomić, że sięgnięcie po książkę nie nakłada na nas obowiązku jej skończenia. Porzucisz po pięćdziesięciu stronach - i tak było warto, bo wiesz, że ten autor czy gatunek nie są dla Ciebie. Kiedy zaczęłam podchodzić do sprawy w ten sposób, czytanie stało się jeszcze wspanialszą przygodą.

Mam dwa główne źródła poszukiwań: biblioteka i antykwariaty. W ten sposób zmniejszam ryzyko wyrzucenia pieniędzy w błoto - biblioteka jest za darmo, a używane książki można kupić w śmiesznych cenach, nawet za złotówkę czy dwie, zwłaszcza te nieco sfatygowane. Wiem, że części osób to przeszkadza, ale to kolejna kwestia, w której trzeba zmienić sposób myślenia. Znaczy - nie trzeba, obowiązku nie ma, ale coś za coś, jeżeli chce się przeżywać czytelnicze przygody za grosze...

Zawsze, będąc w bibliotece, staram się wypożyczyć coś starszego i mało znanego. Tak samo - co jakiś czas, robiąc zakupy książkowe, zamawiam sobie pakę tanich staroci z antykwariatu. Czasem "chwyci" tytuł, czasem okładka, czasem wybieram według klucza tematycznego albo narodowego, czasem po prostu daję zadziałać intuicji. Czasem trafiam na fantastyczną lekturę, czasem na przeciętną, czasem nie kończę - ale już je znam i daje mi to kolejne punkty zaczepienia do poszukiwań. Jest przecież tak, że książki przyciągają inne książki! Czasem bezpośrednio - np. w przypadku książek (popularno)naukowych, gdzie można sięgać po pozycje, na które powołują się autorzy. Czasem mniej bezpośrednio - np. kiedy zainteresuje nas literatura jakiegoś kraju czy okresu i zaczynamy ją zgłębiać. Czasem jeszcze mniej bezpośrednio, w jakiś bardzo tajemniczy sposób - nie umiem tego wytłumaczyć, ale im więcej czytam, tym dłuższą mam listę książek do przeczytania, czego i Wam życzę ;) 

Gdzie chciałabym czytać

At the seaside

czwartek, 20 sierpnia 2015

Wizualna bajka na dobranoc 17


Baba Yaga by Ravenari on DeviantArt

Koty i książki

Sporo czasu upłynęło od poprzedniej porcji zdjęć z kotami i książkami, więc nadróbmy zaległości:


The reading cat by cradeloso on DeviantArt
The Library Cat by Mike-Moriarty on DeviantArt
le chat noire by sleurope on DeviantArt
cat of letters by solitudeinme on DeviantArt
The Studious Cat by Lunaqua on DeviantArt

O muzyce na jesień

Jak pisałam w poprzedniej notce z tego cyklu, moje muzyczne pory roku zaczynają się wcześniej niż rzeczywiste. W drugiej połowie sierpnia można już wyczuć zbliżającą się jesień, więc i moja playlista zaczyna się wtedy stawać inna niż w lecie, czasem trochę cięższa, czasem trochę bardziej nastrojowa, a nierzadko - taka i taka jednocześnie. Co ciekawe, smęty w głośnikach jesienią wcale nie są związane z moim złym nastrojem. Wręcz przeciwnie, gdzieś tak od końca sierpnia do listopada czuję się znakomicie. Doły za to łapię wiosną.

Piosenka, ochota na którą oznacza dla mnie zbliżanie się jesieni, to "Ariel" z ostatniej płyty Rainbow:



Przełom sierpnia i września mocno mi się też kojarzy z muzyką zespołu XIII. Století (prawdę mówiąc lubię tylko te trzy płyty zalinkowane poniżej, mam z nimi masę fajnych skojarzeń, inne mnie kompletnie nie ruszają):



Potem zaczyna się prawdziwa jesień, a prawdziwe jesienne klimaty to dla mnie jeszcze coś innego:

When Nothing Remains - Thy Dark Serenity


Draconian - Arcane Rain Fell


A skoro już przywołałam Draconian - w końcu tej jesieni, w październiku, doczekamy się nowej płyty, pierwszej z nową wokalistką. Będzie nosiła tytuł "Sovran" i drobnych fragmentów można już posłuchać:



Najważniejsza dla mnie jesienna muzyka znalazła się jednak na albumie "Tears Laid In Earth" The 3rd and the Mortal:


Bez odsłuchu, bo będzie osobna notka o tej płycie, podobnie jak o kilku innych moich absolutnie ulubionych.

Znów zmieniając nieco klimat: jesień to dla mnie The Cure. Przede wszystkim "Disintegration" (ale to później, w listopadzie) i świetna koncertówka "Paris":



W ogóle The Cure bardzo lubię, ale tylko w wydaniu dołującym, wersja przebojowa znacznie mniej mi odpowiada.

A jaka jest Wasza jesienna muzyka?

środa, 19 sierpnia 2015

O seriach - kolekcjonersko - notka wstępna

Mam w sobie pewną żyłkę kolekcjonerską, jeżeli chodzi o książki (jest to też jeden z głównych powodów, dlaczego nie planuję w najbliższym czasie przerzucać się na ebooki, a nawet jeżeli w końcu się sprężę i kupię czytnik, to raczej jako uzupełnienie, nie zamiast papieru). Przejawia się to na różne sposoby. Czasem kupuję sobie coś sprzed stu lat, czasem szukam książek o określonej tematyce (stara groza - o tym będzie notka w okolicach Halloween), a czasem po prostu zbieram serie wydawnicze.

To nie jest tak, że wpadam w trans na widok pasujących do siebie okładek i kupuję wszystko jak leci. Nie mam, co napawa mnie lekką melancholią, nieograniczonych środków ani domu z gumy. Są serie, do których z założenia podchodzę dość wybiórczo, kupując tylko to, co z dużym prawdopodobieństwem mi się spodoba. Przykładami mogą tu być Uczta Wyobraźni czy Artefakty z wydawnictwa Mag - z tej pierwszej mam dziewiętnaście pozycji  (plus cztery czy pięć w innych wydaniach - problem, którym zajmę się osobno), z drugiej - na razie jedną i ze trzy w planach. Inne jednak chcę zebrać w całości lub w dużej części. Chodzi mi tu przede wszystkim o "Białą Serię" (czyli, oficjalnie, serię "Fantastyka i Groza" Wydawnictwa Literackiego), "marmurkową" serię PIW-owskich biografii (czyli "Biografie Sławnych Ludzi"), wydaną przez to samo wydawnictwo serię "Bibliotheca Mundi" (zielone płótno), "Tales of Mystery & the Supernatural" z Wordsworth Editions (nie mogę im wybaczyć już TRZECIEJ radykalnej zmiany szaty graficznej :/ - co prawda ta najnowsza wersja jest całkiem sympatyczna, ale boli mnie to w kolekcjonerstwo) i "Bibliotekę Grozy" z C&T. Jak widać - trzy z pięciu to serie raczej stare i zasłużone, wymagające polowania głównie w antykwariatach.

W kolejnej notce (z tego cyklu, bo kolejna ogólnie będzie muzyczna) postaram się poopowiadać coś więcej o tych seriach, moich z nimi doświadczeniach - no i pochwalę się tym, co już udało mi się zgromadzić.

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Poniedziałkowa kołysanka

O (nie)ogarnianiu książek (+ stosik biblioteczny)

Czytam dużo. Mam porządny i stale rozbudowywany zbiór w domu, regularnie korzystam z biblioteki, pożyczam od znajomych. Fajnie, powiecie. No owszem, zgadzam się. Jednak zaczynam dochodzić do momentu, kiedy baza danych w głowie przestaje wyrabiać.

Byłam dziś, jak wczoraj zapowiadałam, w bibliotece - i tak, jak się spodziewałam, znalazłam tam nie tylko kilka książek do przeczytania, ale i temat nowej notki. Zwykle staram się wyciągnąć z półek, oprócz rzeczy zaplanowanych, coś, co jest mi kompletnie nieznane, najlepiej coś starszego. W końcu między innymi od tego są biblioteki, żeby bez ryzyka i wydawania pieniędzy popróbować nowych czytelniczych światów! Wzięłam więc sobie stały zestaw: coś w ciemno, coś z zaległości znanych mi pisarzy (dziś padło na Eco i Dumasa), no i jakiś kryminał. Teraz w domu przeglądam już na spokojnie... i widzę, że jedną z rzekomo nieznanych rzeczy nie tylko już czytałam, ale nawet mam na własność. WTF, moja głowo?

Zdarzyło się Wam kiedyś coś takiego? I co z tym zrobić? 

A łup biblioteczny wygląda tak (niby w zasadzie nie wrzucam "stosików", ale czasem można, tym bardziej, że trochę tu książek niezbyt nowych, niech się przypomną światu):


Uprzedzając pytania: 

1. Tak dużo, bo cała rodzina ma karty w jednej bibliotece :)
2. Ta nieszczęsna nierozpoznana-przeczytana to Loukotková i jej "Poeta śpiewa na przekór".
3. Nie wiem, dlaczego wypożyczyłam Koontza, skoro go wcale nie lubię o.O

A tak w ogóle to już nie ma upału i PADA DESZCZ! Podleje mi dynie, może jeszcze trochę podrosną :) No i łatwiej się będzie skupić nad książką czy kolejnymi notkami.

niedziela, 16 sierpnia 2015

Coś przepięknego

Wkurzone koty i szekspirowskie obelgi <3 To nie jest nowość, ale może ktoś jeszcze nie widział, a nawet jeżeli wszyscy znają, to warto sobie przypomnieć.



Więcej znajdziecie tutaj.

Teraz czytam - pierwsze zdanie (+ rozkład jazdy):

Lekarz prześwietlił mi płuca.
Nic Pizzolatto - Galveston


A w najbliższych dniach - muzycznie o nadchodzącej jesieni, a ksiażkowo o zbieraniu serii wydawniczych (zapewne część pierwsza, bo w jednej się raczej nie zmieszczę). Poza tym jutro idę do biblioteki, więc może coś mnie natchnie :) Kończę też od dawna zapowiadaną notkę o teledyskach i biorę się za, też zapowiedziane, przenoszenie (umowne, bo trochę je pewnie przerobię) tutaj części przynajmniej notek i wymianę/uzupełnianie zeżartych przez ImageShacka zdjęć z mojego starego bloga książkowego, ale to już raczej nie w najbliższym tygodniu.

piątek, 14 sierpnia 2015

SZJU 3, czyli są takie chwile...

...kiedy podśpiewywanie pod nosem staje się niezręczne. 

"She'll Be Mine" z "Galavanta" nie tylko mi się regularnie zapętla na YT, ale też czasem po prostu w głowie. Chodzę i nucę. Dobrze, kiedy bez słów, ale jeśli czasem się zapomnę... :)

Jeżeli ktoś nie zna "Galavanta" - niech to nadrobi. I obowiązkowo słucha z obrazem!

Iron Maiden - Speed Of Light

Trzeba to odnotować: uroczy nowy teledysk Iron Maiden :)

Plan minimum - druga połowa sierpnia

Pomysł podpatrzyłam u Moreni i szalenie mi się spodobał. Pozwoliła mi go podkraść, z czego zamierzam radośnie skorzystać. Może uda mi się dzięki temu trochę rozładować kolejkę ksiażek czekających od dłuższego czasu, przed które ciągle coś się wpycha.

Zamierzam co miesiąc deklarować trzy lub cztery książki - zależnie od ich grubości i tego, czy są po polsku, czy po angielsku - żeby się nie zasypać "lekturami obowiązkowymi" i zostawić sobie miejsce na inne rzeczy. Będą to pozycje, które mam od co najmniej sześciu miesięcy, bo celem zabawy dla mnie jest nadrabianie zaległości. W sierpniu startuję dopiero od połowy, więc wezmę trzy chudzielce po polsku, w tym jeden kryminał:


Od góry:
  • Ellery Queen - Przeklęte miasto
  • Peter Carey - Historia pewnej mistyfikacji (zapomniałam, że to mam! i już jest korzyść z zabawy :))
  • Natalie Zemon Davis - Powrót Martina Guerre'a

Kolejny, nieco może ambitniejszy objętościowo, stosik zaległościowy pojawi się na początku września.

czwartek, 13 sierpnia 2015

Wizualna bajka na dobranoc 14

Luipins

Teraz czytam - pierwsze zdanie (ale nie całkiem):

Wszystko przez upały (na co będziemy zrzucać winę, kiedy pogoda się zmieni? ;)). Nie wrzucałam tu przez jakiś czas tytułów na bieżąco - i prawdę mówiąc nie mam siły tego w tej chwili nadrabiać. Umówmy się, że podam tylko tytuły zaległych książek, a potem zacznę na nowo od aktualnie czytanej, już bardziej tego pilnując, ok?

No to zaległości:
  • Alice Munro - Uciekinierka
  • Lee Child - Poszukiwany
  • Jean-Claude Carriere, Umberto Eco – Nie myśl, że książki znikną
  • Kamil Janicki - Pierwsze Damy II Rzeczpospolitej 
A teraz zaczynam:
Historian Norman Hamson, in a review of recent studies on the French Revolution, has argued that scholars often fail "to see that peasant society was largely motivated by a conception of the world that has little in common with the enlightened abstractions of the revolutionary legislators" and rarely consider that 95 percent of the population at that time ascribed different meaning to political change, indeed, entertained dissimilar beliefs about the basic constructions of the universe.
Jerome Friedman – Miracles and the Pulp Press During the English Revolution. The Battle of the Frogs and Fairford's Flies

środa, 12 sierpnia 2015

SZJU 2 - "The Brean Lament"

Dziś całkiem inne klimaty niż zaprezentowałam podczas poprzedniego ataku Syndromu Zapętlenia Jednego Utworu. Dziś wzięło mnie na smęty, a mało kto jest w tym lepszy, niż June Tabor (która na pewno jeszcze nieraz się na moim blogu pojawi). Niesamowity głos i talent do niezwykle przejmującej interpretacji. No i sam "The Brean Lament" to utwór, który robi wrażenie. Zastosowano tu ciekawy zabieg - mniej więcej w połowie dostajemy mówione wyjaśnienie tekstu, który bez tego faktycznie mógłby być dla wielu osób niejasny. Ryzykowne. U kogo innego pewnie by to nie przeszło. Tu działa.



The waters they washed them ashore, ashore,
And they never will sail the seas no more.
We laid them along by the churchyard wall
And all in a row we buried them all,
But their boots we buried below the tide
On Severn-side.
The gulls they fly over so high, so high,
To see where their bodies all safe do lie;
They fly all around, and loud they do call
All over the place where we buried them all,
But their boots we buried below the tide
On Severn-side.

Książki, na które czekam

Co prawda słonko z nieba wciąż nap...astuje nas dość agresywnie, ale pora jednak wracać do życia blogowego. Specjalnie odkrywczych rzeczy przy tej temperaturze nie wymyślę, więc dziś notka na temat dość banalny - coś o książkach, na które czekam.

Choć zawsze zachęcam do wychodzenia poza głośne nowości, śledzę zapowiedzi i staram się wyłapywać co ciekawsze rzeczy. Obecnie najbardziej (biorąc pod uwagę zapowiedzi na drugą połowę sierpnia i wrzesień) czekam na:

  • David Ritz - Respect. Życie Arethy Franklin
Respect. Życie Arethy Franklin

Książka powinna pojawić się jeszcze w sierpniu i na pewno nie będę długo zwlekać z zakupem!



Szalenie lubię muzykę Arethy Franklin, opis książki jest bardzo ciekawy, a wydawnictwo Czarne raczej gniotów nie wypuszcza, więc powinno być dobrze!

  • Svante Pääbo - Neandertalczyk. W poszukiwaniu zaginionych genomów
Neandertalczyk. W poszukiwaniu zaginionych genomów

Kolejna rzecz, która pojawi się pod koniec sierpnia. Kilkanaście lat temu bardzo mnie interesowała ta tematyka, potem zeszła na dalszy plan - ale chyba czas na powrót! Nawiasem mówiąc - miłe, że ta seria wydawnicza Prószyńskiego wciąż się ukazuje w mniej więcej niezmienionej szacie graficznej, był czas, że dość regularnie po nią sięgałam :)

  • Helen Castor - Wilczyce. Kobiety, które rządziły Anglią
Wilczyce. Kobiety, które rządziły Anglią

Mam na półce dwie książki ("Lancasterów i Yorków" oraz "Marię Tudor") z tej serii wydawnictwa Astra i raczej na tym nie poprzestanę - na pewno chcę przeczytać też "Obserwatorów", "W łożu z Tudorami" i właśnie zapowiadane na wrzesień "Wilczyce".

  • Craig Cabell - Terry Pratchett. Życie i praca z magią w tle
Terry Pratchett. Życie i praca z magią w tle

Kolejna wrześniowa książka. Jeżeli coś jest związane z Pratchettem, to ja na to czekam, proste. Jesienią pojawić ma się też ostatnia część "Świata Dysku", ale nie wiem, czy chcę ją czytać - właśnie dlatego, że jest ostatnia...

  • Katarzyna Surmiak-Domańska - Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość
Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość

Tematyka różnego rodzaju uprzedzeń zajmuje mnie od dawna, więc ta książka - premiera 9 IX - to  dla mnie lektura obowiązkowa.

  • Ragnar Jónasson - Milczenie lodu
Milczenie lodu

Jakieś takie bardzo "dokumentalne" wyszło mi to zestawienie - ale na koniec jedna powieść się jednak zmieści. "Milczenie lodu" wygląda na taki właśnie kryminał, jaki lubię, z akcją rozgrywającą się w małej, odizolowanej społeczności i z wydarzeniami zakorzenionymi w tajemnicach z przeszłości. W drugiej połowie września okaże się, czy faktycznie będzie tak dobrze, ale z tą serią wydawnictwa Amber mam niezłe doświadczenia (nie licząc rozdzielenia najnowszej Very na dwa tomy, czego do tej pory nie mogę przeżyć), więc czuję się podkręcona. Na stronie wydawnictwa w dziale zapowiedzi tej książki jeszcze nie ma (?!?), więc link do Esensji

OK, może na ten raz wystarczy. A Wy na co czekacie?

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Poniedziałkowa kołysanka

Dziś spędzimy wieczór z zespołem Friends of Alice Ivy:

Twitterowe podsumowanie tygodnia 9

Taki dziwny stworek (ang., ale chodzi głównie o zdjęcia)
Nowy kawałek The Sword (ang., ale chodzi o muzykę)
Jak pomalowano bibliotekę w Radlinie <3 (pl.)
Dlaczego warto czytać? (ang.)

Więcej na https://twitter.com/kotnaksiazce

Postaram się w najbliższym czasie napisać w końcu coś dłuższego, ale przy tych upałach nawet czytanie mi nie idzie...

piątek, 7 sierpnia 2015

Za ciepło na poważne notki. Poinformuję więc tylko, że miałam dziś wejście z wyszukiwania "namaluj kotka jsk spi" i spadam pod chłodny prysznic :)

środa, 5 sierpnia 2015

Piękna stara książka

ILS-1169599_upper-cover-spine_mm

SZJU 1, czyli cykl nieregularny

Pod skrótem SZJU kryje się Syndrom Zapętlenia Jednego Utworu. Każdemu chyba to się od czasu do czasu zdarza. Mnie może nie tak często, bo staram się słuchać płyt w całości - w końcu układ kawałków to też jakiś element zamysłu artystycznego - ale jednak nie jestem od tego wolna. Dlatego postanowiłam, zainspirowana też podobnymi wpisami w paru innych miejscach, wrzucać co jakiś czas moje ulubione piosenki, może z paroma słowami komentarza. W przeciwieństwie do kilku innych serii postów na moim blogu, te nie będą pojawiać się regularnie, a wtedy, kiedy dopadnie mnie SZJU :) Spodziewać się możecie tu prawie wszystkiego, bo nie będzie żadnego klucza stylistycznego czy innego, poza faktem, że się akurat do mnie przyczepiło, a muzyki słucham dość różnej.

Przy "Red Tide Rising" zespołu Orange Goblin SZJU mam regularnie od pierwszego usłyszenia, czyli już od trzech lat. Rzadko zdarza mi się posłuchać tego kawałka tylko raz. Wielki zastrzyk energii, dużo hałasu, fajna melodia i lovecraftowskie motywy w teledysku - jak tu nie zapętlić?



Cthulhu fh'tagn i do przodu!

wtorek, 4 sierpnia 2015

Wizualna bajka na dobranoc 10


Rowan vs Sky by waflar on DeviantArt

O czytaniu przed snem

To już mój rytuał: nawet, jeżeli jestem wykończona i jest bardzo późno, muszę przed snem przeczytać chociaż dwie-trzy strony, jeżeli czasem zdarzy mi się tego nie zrobić, dzień jest jakiś taki niedokończony i zasypia mi się znacznie gorzej. Już gotowa do snu układam się z książką i czytam aż poczuję, że odpływam. Wtedy tylko szybko gaszę lampkę, przewracam się na drugi bok... i mnie nie ma :)

Do poduszki przeważnie mam inną książkę, niż moja aktualna główna. Najlepiej się sprawdza jakieś bardzo fantastyczne fantasy. Takie typowe, trochę sztampowe, nie za ciężkie, żeby było sporo magii, no i w ogóle, jakieś ratowanie świata itp. - w dzień zwykle trzymam się trochę bliżej rzeczywistości (choć oczywiście też nie zawsze), ale to najlepiej pomaga mi zresetować mózg i się wyciszyć. Co ciekawe - rzadko mi się zdarza, żeby treści przeczytane tuż przed zaśnięciem w jakiś sposób wpływały na moje sny. Trochę szkoda.

Mam tylko jeden problem: nie lubię kończyć książki przed snem, bo potem mam trudności z zaśnięciem - nawet jeżeli losy bohaterów ksiązki nie budziły we mnie szczególnie intensywnych emocji. Dlatego, jeżeli tak się zdarzy, muszę mieć pod ręką coś, co mogę zacząć - wystarczy nawet strona.