Wiosna. Pora sprzątania. Czeka mnie coś, co odwłóczę jak mogę, ale powoli kończą mi się wymówki: wywalenie z regałów WSZYSTKIEGO, bo ściana rozpaczliwie woła o świeżą warstwę farby, a że moje półki są przykręcone na stałe, innego wyjścia nie ma. W takich chwilach klnę trochę na moje zbiory i zamiłowanie do kolekcjonowania ksiażek papierowych, ale szybko mi przechodzi - bo, mimo wszystkich niedogodności, kocham to wszystko.
Półki z książkami to coś więcej niż dechy obładowane papierem. To masa wspomnień. Jak dziś pamiętam dumę z pierwszego regału w moim pierwszym własnym pokoju! Rozrósł się od tamtego czasu solidnie, ale ciągle są na nim ślady po zbieranych w podstawówce naklejkach, które dziś próbuję maskować pękami zasuszonych ziół i kwiatów. Półka z książkami to też pamiętnik. Zapis fascynacji dłuższych, krótszych i całkiem chwilowych. Książki, które dostałam w prezencie. Ksiażki kupione z bardzo konkretnycch powodów i książki kupione pod wpływem impulsu - wszystko tu jest. To moja wizytówka. To w końcu dekoracja, bo półki pełne ksiażek wyglądają pięknie, zwłaszcza kiedy te książki są różnorodne, stare i nowe, efektowne i brzydkie, kolorowe i szarawe - w połączeniu wyglądają fantastycznie. I jak tu nie mam kochać moich regałów?
Też kocham swoje regały - mam swoje mniej i bardziej ulubione półki, ale wszystkie są dla mnie jak rodzina :)
OdpowiedzUsuń