Idzie jesień i mam ochotę trochę się pobać. Książkowo, oczywiście, życiowo to niekoniecznie (tfu, tfu, tfu, odpukać), a z filmami to u mnie w ogóle dziwna sprawa, kiedyś machnę nawet na ten temat notkę ;) Problem jest taki, że... słabo z rzeczami, które mogłyby dostarczyć mi porządnego i pożądanego dreszczyku emocji. Akurat chyba jesteśmy trochę w dołku popularności horroru jako gatunku, a u nas to już zupełnie. Może za chwilę odbije od dna, może nie.
I tak jestem w dobrej sytuacji, bo czytam też po angielsku, więc nie jestem skazana na nasz rynek tłumaczeń, który obecnie... no cóż, jest King (z przyległościami rodzinnymi), który ciągle lepiej czy gorzej trzyma poziom, są Koontz i Masterton, których nie lubię, jakiś dość przypadkowo i chyba bez większego przekonania wydawany Campell, no, ostatnio trochę Ketchuma, ktoś próbował ruszyć Ligottiego... i trochę jakichś pojedynczych rzeczy. Z polskimi książkami też cudów nie ma, choć czasem ktoś coś próbuje zdziałać. Do tego moje upodobania:
- Nie znoszę zombie. Tak po prostu, bez powodu.
- Lubię straszenie niespieszne i klimatyczne, nie rzucanie flakami, które mnie nudzi, a w najlepszych wypadku śmieszy. No cóż, naczytałam się starej grozy.
- Nie czytam książek wydanych na zasadzie vanity press.
Zawsze jest problem, kiedy czytelnicy w bibliotece proszę mnie o polecenie horrorów. Przerabiają Kinga, Koontza i Mastertona, potem jakieś pojedyncze niedobitki z boomu lat 90., które jeszcze nie zdążyły się rozpaść i... koniec. Próbuję podsuwać coś ze starszej grozy, mamy parę starych antologii, ale nie każdemu to odpowiada.
Zbieram teraz horrorowy stosik z myślą o jesiennym czytaniu, z którego może nawet zrobię jakiś cykl notek. Wygląda na to, że jednak dominować będą pozycje po angielsku. Po polsku zebrałam trzy pozycje, dwie tłumaczone, jedną oryginalną. I jeszcze mam coś, co nie jestem pewna, czy jest horrorem (w sensie: czy jest element fantastyczny, nadprzyrodzony), może podciągnę ;)
Lubicie horrory? Może coś mi polecicie?
Mi cześto ciężko przejść przez czytaładła Kinga ;)
OdpowiedzUsuńZa straszne czy za mało straszne? ;)
UsuńJa Kinga lubię, ale ile można jechać na jednym autorze?
A klasyka?
OdpowiedzUsuńPRzerobiona ;) Znaczy oczywiście nie cała, ale akurat chciałabym coś nowszego dla odmiany.
UsuńA Edward Lee i jego Sukkub? Nie wiem czy Cię przestraszy, ale poziom makabry może poruszy pewne łagodniejsze struny. Makabra w podobnym stylu, co u Ketchuma, tylko nie jak u niego (Jacka) oparta na faktach, tylko fikcyjna.
UsuńMakabra niekoniecznie mnie kręci. Przeważnie jest zwyczajnie nudna. Sądząc z opisu, w tym Twojej recenzji na LC, to jest akurat ten typ horrou, za jakim nie przepadam.
Usuń