Poprzednim razem przekonywałam, że czytanie w języku obcym wcale nie jest tak trudne, jak się często mówi. Dziś chciałabym zachęcić do tego ponownie i dać kilka rad tym, którzy chcieliby zacząć, ale się boją (nie ma czego!). Zaznaczam, że podstawą tu jest moje doświadczenie, więc niekoniecznie u każdego musi to działać tak samo, nie bójcie się odejść od tych zasad, jeżeli zauważycie, że nie są dla Was dobre - ale dajcie im szansę.
- Wybór książki
Po pierwsze: weźcie coś, co Was ciekawi. Nie chodzi o to, żeby się umęczyć nad czymś nudnym, to ma być przyjemność! Poza tym w przypadku trudności zainteresowanie książką pomoże utrzymać motywację. Po drugie: warto na pierwszy ogień wziąć coś nieprzekombinowanego, nastawionego raczej na akcję niż na subtelności, bez większych eksperymentów formalnych. Na to też przyjdzie czas, ale spokojnie. Z drugiej jednak strony - unikajcie rzeczy zbyt łatwych, książeczek dla małych dzieci (chyba że lubicie), wersji uproszczonych. Ani nie będzie z nich satysfakcji czytelniczej, ani zadowolenia z pokonywania wyzwań, a przy pierwszej "prawdziwej" ksiażce i tak będziecie się męczyć.
- Samo czytanie
Po pierwsze: nie podchodźcie do tego jak do jakiegoś wielkiego wydarzenia. To po prostu kolejna książka do przeczytania i tak ją traktujcie. Nie zmieniajcie swoich związanych z tym zwyczajów. Czytajcie tam, gdzie zwykle czytacie, jeżeli słuchacie przy tym muzyki - słuchajcie i teraz, jeżeli coś podjacie - smacznego, jeżeli grzejecie kolana kotem - pogłaszcie go ode mnie. Czytanie to czytanie. Po drugie: ograniczcie do minimum korzystanie ze słownika czy innych pomocy naukowych. Nie musicie zrozumieć każdego słowa, żeby wiedzieć, co się dzieje (choć, oczywiście, bez przegięć, czasem, jeżeli się gubicie, trzeba coś sprawdzić; pamiętajcie po prostu, że słownik ma być Waszym pomocnym przyjacielem, a nie panem i władcą). Kiedy nieznane słowo pojawi się kilka razy w różnych zdaniach, jego znaczenie stanie się dla Was jasne i już zostanie w głowie, a częste zaglądanie do słownika znacząco zmniejsza przyjemność czytania. Po trzecie: nie zniechęcajcie się. Pierwsza książka będzie trudna, ale nie ma innego sposobu, żeby się nauczyć czytać w obcym języku - a warto, naprawdę warto! Pomijając już praktyczne korzyści z lepszej znajomości języka, otworzy się przed Wami kolejny kawałek książkowego świata, w końcu nie wszystko się tłumaczy na polski.
- Po przeczytaniu
Po czwarte: nawet nie podkreślajcie słówek. To psuje lekturę i zniechęca :).
OdpowiedzUsuńI po piąte, bo mi umknęło, a przypomniało mi się przy czytaniu komentarzy pod dzisiejszą notką Pyzy (http://pierogipruskie.blogspot.com/2015/06/tumaczenia-i-oryginay-albo-scholastyka.html): nie tłumaczcie w myśłach na polski, tylko starajcie się po prostu czytać.
OdpowiedzUsuńPo szóste: niezłym pomysłem jest też przeczytanie czegoś, co już się zna z polskiej wersji - sama bardzo chętnie "odświeżam wspomnienia", czytając oryginalne wersje anglojęzycznych książek, które kiedyś tam przeczytałam - ostatnio nawet zamówiłam sobie Jurassic Park Crichtona.
OdpowiedzUsuńNa moje oko, to ja i tak będę musiał do słownika sięgać przynajmniej raz na każde nieco dłuższe niż 4-5 słów, zdanie, bo moja pedantyczność nie pozwoli mi czytać, nie znając danego słowa. :D Zresztą ja mam dokładnie to samo po polsku, jak nie znam jakiegoś słówka to od razu otwieram słownik polskiego albo wikipedia i czytam. Ale i tak spróbuję z tym Wielkim marszem. Czytałem go już 5 razy, więc może będzie łatwiej? :D
OdpowiedzUsuń