poniedziałek, 17 sierpnia 2015

O (nie)ogarnianiu książek (+ stosik biblioteczny)

Czytam dużo. Mam porządny i stale rozbudowywany zbiór w domu, regularnie korzystam z biblioteki, pożyczam od znajomych. Fajnie, powiecie. No owszem, zgadzam się. Jednak zaczynam dochodzić do momentu, kiedy baza danych w głowie przestaje wyrabiać.

Byłam dziś, jak wczoraj zapowiadałam, w bibliotece - i tak, jak się spodziewałam, znalazłam tam nie tylko kilka książek do przeczytania, ale i temat nowej notki. Zwykle staram się wyciągnąć z półek, oprócz rzeczy zaplanowanych, coś, co jest mi kompletnie nieznane, najlepiej coś starszego. W końcu między innymi od tego są biblioteki, żeby bez ryzyka i wydawania pieniędzy popróbować nowych czytelniczych światów! Wzięłam więc sobie stały zestaw: coś w ciemno, coś z zaległości znanych mi pisarzy (dziś padło na Eco i Dumasa), no i jakiś kryminał. Teraz w domu przeglądam już na spokojnie... i widzę, że jedną z rzekomo nieznanych rzeczy nie tylko już czytałam, ale nawet mam na własność. WTF, moja głowo?

Zdarzyło się Wam kiedyś coś takiego? I co z tym zrobić? 

A łup biblioteczny wygląda tak (niby w zasadzie nie wrzucam "stosików", ale czasem można, tym bardziej, że trochę tu książek niezbyt nowych, niech się przypomną światu):


Uprzedzając pytania: 

1. Tak dużo, bo cała rodzina ma karty w jednej bibliotece :)
2. Ta nieszczęsna nierozpoznana-przeczytana to Loukotková i jej "Poeta śpiewa na przekór".
3. Nie wiem, dlaczego wypożyczyłam Koontza, skoro go wcale nie lubię o.O

A tak w ogóle to już nie ma upału i PADA DESZCZ! Podleje mi dynie, może jeszcze trochę podrosną :) No i łatwiej się będzie skupić nad książką czy kolejnymi notkami.

17 komentarzy:

  1. Podeślij potem trochę tego deszczu :).
    Też mi się zdarzyło wypożyczyć posiadaną książkę. Uznałam, że to moja podświadomość sygnalizuje, że powinnam ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz akurat deszcz się skończył. Zabrałaś?

      Usuń
    2. Nie, pewnie dopiero nadciąga :).

      Usuń
    3. Żeby wypożyczyć książkę, którą mam w domu, to nie. Ale parę razy pożyczyłam już wcześniej pożyczaną i przeczytaną, bo zupełnie nie kojarzyłam.

      Usuń
  2. "Zwyczajne życie" to jest solidna proza. Może nie powiem, że przepadam, ale doceniam, to jest dobrze zaplanowana rzecz. A Härtlinga swego czasu kilka razy sobie przynosiłam z biblioteki, ale jeszcze ani razu nie skończyłam. W sumie bez jakiegoś poważniejszego powodu.

    Co do deszczu -- zazdrość, oczywiście. Ale tu u mnie chociaż wieje dzisiaj, więc źle nie jest ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, to mam motywację, żeby skończyć Härtlinga za pierwszym razem :P

      Usuń
  3. Capka bym chapnęła.. :) Wszystko, co do tej pory jego czytałam podobało się strasznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytałam niewiele, ale też mi się bardzo podobało.

      Usuń
  4. Ha, ha, ja miałam coś podobnego. Pożyczyłam z biblioteki "Zaginiony Symbol" Dana Browna i przeczytałam, a po pół roku przyjeżdża ciocia i oddaje. Miało go chyba z kilka lat, a my z mamą w ogóle o tym nie wiedziałyśmy xP
    miedzysklejonymikartkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, że nie tylko mnie zdarzają się takie przygody :)

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sporo tego, fakt. A tego Koontza to lepszą książkę mogłaś wziąć. ;)

    P.S. : Cholerka nawet nie wiedziałem, że też bloga prowadzisz...

    P.S 2. : ...ale dotarłem tu mimo wszystko, bo też jestem wszędzie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No prowadzę, już od paru miesięcy :)

      Koontz ten akurat leżał na wierzchu, bo ktoś go właśnie oddał. I tak nie wiem, czy w ogóle będę go czytać ;)

      Usuń
    2. No właśnie widzę, a nic nie wiedziałem. :) A mi niedługo rok stuka, fest ten czas leci.

      Hehehe, na SK by Ci powiedzieli co z Kuncem zrobić. :P Ja już kurczę tak dawno w biblio nie byłem coś wypożyczyć, że nie jestem wstanie daty przytoczyć. A mamy fajną, małą i przytulną bibliotekę, do której bardzo lubiłem chodzić, bo to filia, a jak miałem się wybrać do głównej to mnie szlag brał, bo te bibliotekarki takie... Ale w tej naszej pojawiam się jeszcze od czasu do czasu oddać jakieś książki, które są mi niepotrzebne.

      Usuń
    3. Biblioteki są fajne. Książki za darmo! Tylko szkoda, że oddawać trzeba ;)

      Usuń
    4. Racja. Tylko mi akurat chodziło o oddawanie swoich, których nie chcę na półce. :)

      Usuń
    5. No wiem o co Ci chodziło, w ogóle się do tego nie odnosiłam, to było takie ogólne wyznanie miłości do bibliotek :)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.