środa, 19 sierpnia 2015

O seriach - kolekcjonersko - notka wstępna

Mam w sobie pewną żyłkę kolekcjonerską, jeżeli chodzi o książki (jest to też jeden z głównych powodów, dlaczego nie planuję w najbliższym czasie przerzucać się na ebooki, a nawet jeżeli w końcu się sprężę i kupię czytnik, to raczej jako uzupełnienie, nie zamiast papieru). Przejawia się to na różne sposoby. Czasem kupuję sobie coś sprzed stu lat, czasem szukam książek o określonej tematyce (stara groza - o tym będzie notka w okolicach Halloween), a czasem po prostu zbieram serie wydawnicze.

To nie jest tak, że wpadam w trans na widok pasujących do siebie okładek i kupuję wszystko jak leci. Nie mam, co napawa mnie lekką melancholią, nieograniczonych środków ani domu z gumy. Są serie, do których z założenia podchodzę dość wybiórczo, kupując tylko to, co z dużym prawdopodobieństwem mi się spodoba. Przykładami mogą tu być Uczta Wyobraźni czy Artefakty z wydawnictwa Mag - z tej pierwszej mam dziewiętnaście pozycji  (plus cztery czy pięć w innych wydaniach - problem, którym zajmę się osobno), z drugiej - na razie jedną i ze trzy w planach. Inne jednak chcę zebrać w całości lub w dużej części. Chodzi mi tu przede wszystkim o "Białą Serię" (czyli, oficjalnie, serię "Fantastyka i Groza" Wydawnictwa Literackiego), "marmurkową" serię PIW-owskich biografii (czyli "Biografie Sławnych Ludzi"), wydaną przez to samo wydawnictwo serię "Bibliotheca Mundi" (zielone płótno), "Tales of Mystery & the Supernatural" z Wordsworth Editions (nie mogę im wybaczyć już TRZECIEJ radykalnej zmiany szaty graficznej :/ - co prawda ta najnowsza wersja jest całkiem sympatyczna, ale boli mnie to w kolekcjonerstwo) i "Bibliotekę Grozy" z C&T. Jak widać - trzy z pięciu to serie raczej stare i zasłużone, wymagające polowania głównie w antykwariatach.

W kolejnej notce (z tego cyklu, bo kolejna ogólnie będzie muzyczna) postaram się poopowiadać coś więcej o tych seriach, moich z nimi doświadczeniach - no i pochwalę się tym, co już udało mi się zgromadzić.

5 komentarzy:

  1. Tez jestem kolekcjonerem serii.:) I też zbieram UW wybiórczo. Za to Artefakty chcę mieć całe, choć już widzę, że nie wszystkie tytuły będą tak samo zadowalające. Z innych zbieranych serii to już właściwie tylko dwie. Jedna to Biosfera WABu, którą mam całą i chyba kolejnych tomów nie będzie (szkoda), a druga to Menażeria z Czarnego, którą kupuję/zdobywam na bieżąco i też jak dotąd mam wszystko (czyli całe trzy książki). Mam nadzieję, że coś jeszcze w niej wydadzą.
    Że o tych wszystkich cyklach, które jako miłośniczka fantastyki muszę zbierać, nie wspomnę (Cieie Pojętnych, Temeraire, Świat Dysku...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbieranie na bieżąco to fajna sprawa :)

      Cykle to jeszcze inna sprawa, też może kiedyś o tym napiszę.

      Usuń
  2. Tak sobie myślę, że chyba u każdego czytelnika prędzej czy później pojawi się jakiś impuls kolekcjonerski, żeby coś kupić i mieć na półce. Może nie z takim rozmachem, jak mają niektórzy, ale zawsze coś. Ja przyznaję, że odkąd zacząłem czytać dziennie i dużo, to z przykrością odnosiłem książki do biblioteki i coraz bardziej narastała u mnie chęć kupowania, żeby potem móc odłożyć na swoją półkę i niech sobie tam leży.

    Kwestia ebooków jest dla każdego inna. Ja myślę, że to też kolekcjonerstwo, mimo iż elektroniczne i nienamacalne. Piszesz o seriach starych książek. Wiele z nich jest bardzo ciężko dostępne albo wcale. Pojawiły się jakiegoś czasu portale skąd możesz pobrać książki klasyków różnych gatunków. Ja na pewno nigdy nie przedłożę tradycyjnej książki nad ebooki, ale kupowanie tych drugich jest wg mnie niezbędne, bo a) niestety nie wszystko aktualnie pojawia się w paperbacku, b) są formaty książek, których zwyczajnie z domu się wynosić nie chce, a poczytać masz ochotę.

    Co zaś się tyczy kolekcjonowania serii tematycznych. Ja np. całą Ucztę kupuję, bo mi się podoba, bo ładnie wydane, bo większość dobrze mi się czyta. Kupuję też chętnie Bibliotekę Grozy (która niestety jest mało znana i widzę to szczególnie po biblionetce, do której sporo tytułów wprowadziłem z BG) i pewnie będę ją miał w końcu całą, bo przybliża w istotny sposób klasykę grozy, więc uważam, że warto ją mieć. Z Artefaktami jest już inaczej, bo nie potrzebuję wszystkiego i niektóre już mam. Ale to są chyba jedyne serie, które w takiej ilości posiadam, bo pakowanie się w kolejne, których jest dziesiątki tomów to dla mnie zbyt wiele. ;)

    Czekam na fotę kolekcjonerką. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o tę ciężką dostępność chodzi, to jest duża satysfakcja, kiedy się jednak uda zdobyć. W czytaniu elektronicznym nie ma tego elementu polowania. Za łatwa sprawa ;) Poza tym taki zbiór jest "niewidzialny", co też kolekcjonera boli, bo jak tu się pochwalić?

      Czy ja wiem, czy kupowanie ebooków jest niezbędne? Na razie całkiem dobrze sobie radzę bez tego. Być może za kilka lat faktycznie będzie tak dużo ciekawych książek bez wersji papierowych, że zakup czytnika stanie się koniecznością, wtedy to zrobię, nie zarzekam się, że nigdy nie tknę elektroniki, ale na razie kompletnie nie odczuwam jego braku. Z noszeniem papierowej książki przy sobie nie mam problemu - zawsze czytam kilka rzeczy naraz, więc co najmniej jedna jest w miarę lekka, a ewentualne zagniecenie czy otarcie w torbie mnie nie rusza.

      Usuń
    2. Jasne, masz rację, dla osoby, która kupuje tradycyjne książki jest to nawet i ogromna satysfakcja, jeśli taki rzadki okaz dostanie w swoje łapy. Najlepsze są takie, które są białym krukiem i na portalach życzą sobie za nie ogromne pieniądze, a Ty doszukasz się takiej pozycji wśród rodziny, która chętnie Ci odda, bo nie czyta, lub wyszperasz gdzieś w antykwariacie.
      No niby nie mają jak, ale pewnie w przyszłości pojawi się jakiś sposób wizualizacji tego, że będzie można. Teraz to już wszystko jest możliwe. W każdym razie, dla mnie i dla Ciebie zawsze kolekcja na półce będzie ponad tę elektronikę, i tego się trzymajmy. ;) Mam tylko nadzieję, że nie przyjdzie mi żyć w czasach, kiedy będę zmuszany kupować tylko ebooki, bo paperbacki będą rzadkością.

      No właśnie chodzi mi nie tyle o ten moment, kiedy po ebooki sięgniesz co o samo działanie, które będzie w przyszłości w wielu przypadkach (jak wyżej, oby nie tylko) koniecznością, żeby zapoznać się z konkretną książką. Mnie na przykład bolało, że musiałem dwa Kingi kupić w ebooku, ale jak mi powiedzieli, że to się nie pojawi na papierze, to jaki miałem wybór? A takich przypadków będzie coraz więcej.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.